Czy można jeszcze napisać coś oryginalnego o tak modnej od kilku lat kuchni Bliskiego Wschodu? Do czego użyć tej cudnej, acz enigmatycznej wody różanej? I kto tak właściwie wymyślił hummus? Jeśli Wasze odpowiedzi to „nie” i „nie wiem” to znak, że ewidentnie coś tu przegapiliście…
W czasach, gdy każdy ambitny i szanujący się (nie mylić z szanowanym) bloger dzieli się swoim czternastym przepisem na hummus z wszystkiego – od marchewki po zieleninę, a kotlety z ciecierzycy powoli stają się bardziej popularne niż te mięsne wydawać by się mogło, że nic ciekawego o kuchni bliskowschodniej napisać już się nie da. Są jednak ludzie – autorytety. Nazwiska absolutnie obowiązkowe, jeśli chcemy do jakiejś kuchni zrobić podejście i zakochać się od strzału. I trwać w tej miłości wiernie i niezmiennie.
Jedną z takich osób na pewno jest Yotam Ottolenghi – izraelski szef kuchni, mieszkający i pracujący w Londynie. Otóż Pan Yotam właśnie dla nas jest przykładem autorytetu w tematach kuchni izraelskiej i bliskowschodniej w ogóle. Wychowany w Jerozolimie, gdzie stale ścierały się ze sobą obyczajowość i kulinaria Arabów i Żydów, od dziecka obserwował tę kulinarną linię frontu i inspirował tą dziwną mieszanką.
Mamy w naszej biblioteczce wszystkie „wytrawne” książki, które przetłumaczono na język polski: „Jerozolimę”, „Obfitość” i „Całą Obfitość”.
Jerozolima jest niejako wstępem do kuchni bliskowschodniej, przybliża nam tamtejszej klimaty i upodobania szefa i zawiera przepisy na wszystkie podstawowe dania tamtejszej kuchni, jak wspomniane już hummus, falafel, kofty, baba ganoush, sałatki taboulleh i fattoush. Oczywiście w wielkim skrócie, gdyż „Jerozolima” wybiega znacznie ponad to. Jeśli ktoś zatem ma Was nauczyć postaw tych przepisów, niech będzie to właśnie Yotam i jego „Jerozolima”.
Poza samymi przepisami książka ma także opisowe wprowadzenia do poszczególnych rozdziałów, osobiste wspomnienia autora z czasów jego dzieciństwa, informacje geograficzno-kulturowo-kulinarne o różnych rodzajach i odłamach tego kulinarnego tygla.
Kiedy już przebrniemy przez podstawowe przepisy, odkryjemy z książkach Yotama coś niezwykłego – jego miłość do warzyw i umiejętność ich zamieniania w pierwszoplanowych bohaterów potraw.
I w tym miejscu właśnie nadchodzi „Obfitość”, czyli kolejna z jego polskiej trylogii. W dużym uproszczeniu – „Obfitość” to książka z przepisami wegetariańskimi. Jest jednak w błędzie ten, kto potraktuje ją jako kolejną pozycję dla roślinożerców. Warzywa są tutaj bowiem przygotowane i zaproponowane w takiej formie, że nawet zwykły bakłażan staje się wyjątkowym daniem. Tajnikiem sukcesu wszystkich tych przepisów (a wierzcie nam, testujemy je regularnie i nigdy nie zawodzą) są idealne połączenia smakowe, najwyższej jakości dodatki i… p r o s t o t a. Tak, proszę Państwa. Ottolenghi jest bowiem geniuszem wydobywania z produktów tego, co w nich najpiękniejsze, bez niepotrzebnych udziwnień i kombinowania. Pysznie i zaskakująco.
Kto po przerobieniu „Obfitości” nabierze jeszcze większego apetytu na warzywne propozycje Yotama, niech czym prędzej sięga po „Całą obfitość”. Po sukcesie pierwszej wegetariańskiej książki szef wydał bowiem kolejną, proponującą jeszcze więcej ciekawych połączeń i niebanalnych smaków kuchni wegetariańskiej. Na szczęście też, w odróżnieniu od wielu pochopnie i w pośpiechu wydawanych książek, „Cała obfitość” wnosi w przepisy Yotama nową wartość, jest zaskakująca i – przede wszystkim – cudownie smaczna.
Kto nigdy nie miał w rękach książek szefa Yotama, ten pewnie sceptycznie myśli teraz: kolejny hummus, kolejny pieczony bakłażan. Rozumiemy, gdyż w powodzi wydawanych teraz pozycji trudno znaleźć coś, co warte kupienia jest naprawdę. Ottolenghi jest jednak szefem kuchni najwyższej światowej klasy w ogóle, a kuchni bliskowschodniej już w szczególności.
Jeśli zatem jakimś cudem do tej pory to nazwisko Wam umykało lub nieopatrznie je zlekceważyliście, pora to nadrobić!
Satysfakcja gwarantowana lub zwrot naszego słowa honoru!
P.S. Dla wszystkich zakochanych w przepisach Yotama i wielbicieli słodkości jednocześnie mamy też nie lada gratkę – w drugiej połowie 2017 roku ukazała się jego najnowsza książka „Sweet”, która już doczekała się polskiego tłumaczenia!
Ją też już mamy, a jakże. To jednak osobna historia, zasługująca na zupełnie odrębną recenzję…
Wszystkie powyższe książki Yotama Ottolenghiego w polskim przekładzie wydane zostały przez warszawskie wydawnictwo „Filo”.